środa, 30 kwietnia 2014

02-04-2014 Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci


Do wspólnego świętowania Międzynarodowego Dnia Książki dla Dzieci zaprosiliśmy Panią Wójt, 
która z tej okazji przeczytała nam baśń braci Grimm pt. "Jednooczka, Dwuoczka, Trzyoczka".
Wielu z nas słuchało tej baśni po raz pierwszy i byliśmy nią oczarowani.
Zdjęcia z tego spotkania można obejrzeć w naszej galerii.
A dla wszystkich, którzy nie znaja tej historii - OTO ONA!
                                                                                                          Miłego czytania!!!

Jednooczka, Dwuoczka i Trzyoczka
Była sobie kobieta, która miała trzy córki. Najstarsza z nich zwała się Jednooczka, bo miała tylko jedno jedyne oko pośrodku czoła, średnia Dwuoczka, bo miała dwoje oczu jak inni ludzie, najmłodsza Trzyoczka, bo miała troje oczu, a trzecie było także po środku czoła. A że Dwuoczka wyglądała nie inaczej od reszty ludzkich dzieci, siostry i matka nie mogły jej znieść. Mówiły do niej: "Z twoim dwojgiem oczu nie jesteś lepsza niż pospolity ludek, nie jesteś jedną z nas." Szturchały ją i rzucały jej nędzne suknie, a nie dawały jej niczego do jedzenia, prócz tego co im po jedzeniu zostało, uprzykrzały się, jak tylko umiały. Zdarzyło się, że Dwuoczka musiała wyjść na pole i paść kozę, była jednak bardzo głodna, bo bo siostry tak mało dały jej jeść. Usiadła więc na miedzy i zaczęła płakać, tak płakać, że z oczu popłynęły dwa strumyczki. A gdy w swoim żali podniosła wreszcie wzrok, ujrzała obok siebie kobietę, która spytała: "Dwuoczko, czemu płaczesz?" Dwuoczka odpowiedziała: "Jak mam nie płakać? Mam dwoje oczu jako i inni ludzie, moje siostry i moja matka nie mogą mnie znieść, ganiają z kąta w kąt, rzucają mi stare suknie i nie dają jeść, prócz tego, co im po jedzeniu zostanie. Dzisiaj dały mi tak mało, że jestem bardzo głodna." Mądra kobieta rzekła: "Dwuoczko, osusz twarz, coś ci powiem. Nie będziesz więcej głodowała. Powiedz tylko do swej kozy:
"Kózko, me, stoliczku nakryj się!"
A stanie przed tobą schludnie nakryty stoliczek, a na nim najprzedniejsze jedzenie. Będziesz mogła jeść, ile dusza zapragnie. A gdy będziesz już syta i stoliczek nie będzie już tobie potrzebny, powiedz tylko:
"Kózko, me, stoliczku schowaj się!"
A zniknie sprzed twoich oczu." Mądra kobieta odeszła po tych słowach. Dwuoczka zaś sobie pomyślała: Muszę od raz spróbować, czy to prawda, bom bardzo wygłodniała, i rzekła:
"Kózko, me, Stoliczku nakryj się!
A ledwo wypowiedziała te słowa, stanął przed nią stoliczek nakryty białym obrusikiem, a na nim talerz z nożem, widelcem i srebrną łyżką, wokół stały najprzedniejsze potrawy, uchodziła z nich para i były jeszcze ciepłe, jakby właśnie przyszły z kuchni. Dwuoczka zmówiła więc krótką modlitwę, jaką umiała: "Panie Boże, bądź naszym gościem po wszelki czas, Amen!" Podeszła do stołu i raczyła się jadłem. Gdy już była syta, rzekła, jak nauczyła ją mądra kobieta:
"Kózko, me, stoliczku schowaj się!"
Wnet zniknął stoliczek i wszystko, co stało na nim. To ci dopiero piękne utrzymanie, pomyślała Dwuoczka. Była szczęśliwa i dobrej myśli. Wieczorem, gdy wróciła ze swoją kozą do domu, zastała glinianą miseczkę z jedzeniem, którą wystawiły jej siostry, lecz niczego nie ruszyła. Następnego ranka znów wyruszyła ze swoją kozą i zostawiła tych parę okruszków, które jej dano. Siostry nie zważały nigdy na nią, lecz teraz zauważyły ją i rzekły: "Coś jest nie tak z Dwuoczką, ciągle zostawia jedzenie, a przecież zawsze zjadała wszystko, co jej dano. Musiała znaleźć jakąś inną drogę." Aby odkryć całą prawdę, Jednooczka miała pójść z Dwuoczką, gdy ta pędzić będzie kozę na łąkę i uważać na to co robi i czy ktoś nie przynosi jej picia.
Gdy Dwuoczka wyruszyła w drogę, podeszła do niej Jednooczka i rzekła: "Pójdę z tobą na pole i popatrzę, czy dobrze strzeżesz kozy i pędzisz ją na dobre pastwisko." Dwuoczka jednak spostrzegła, jaki jest zamiar Jednooczki i popędziła kozę na wysoką trawę i rzekła: "Chodź, Jednooczko, usiądziemy, coś ci zaśpiewam." Jednooczka usiadła, a od drogi, do której nie przywykła, i upału, opadła z sił, Dwuoczka zaś śpiewała:
"Jednooczko, czy czuwasz? Jednooczko, czy śpisz?"
Jednooczka zamknęła tedy oczy i zasnęła. A gdy Dwuoczka zobaczyła, że Jednooczka mocno śpi i nic zdradzić nie może, rzekła:
"Kózko, me, Stoliczku nakryj się!"
I usiadła do stołu, jadła i piła, aż się posiliła, zawołała wtedy:
"Kózko, me, Stoliczku, schowaj się!"
I wszystko wnet znikło. Dwuoczka obudziła wtedy Jednooczkę i rzekła: "Jednooczko, chcesz pilnować kozy i przy tym zasypiasz? Koza mogła w tej chwili uciec w daleki świat. Chodź, pójdziemy do domu." Poszły tedy do domu, a Dwuoczka znowu nie tknęła swej miseczki, Jednooczka zaś nie mogła wyjawić matce, dlaczego jej siostra nie chce jeść, a na usprawiedliwienie rzekła: "Zasnęłam na łące."

Następnego dnia matka rzekła do Trzyoczki: "Tym razem ty z nią pójdziesz i będziesz uważać, czy Dwuoczka tam je i czy kto jej jedzenia i picia nie przynosi., bo jeść i pić musi potajemnie." Poszła więc Trzyoczka do Dwuoczki i rzekła: "Pójdę z tobą, by zobaczyć, czy dobrze strzeżesz kozy i pędzisz ją na dobre pastwisko." Lecz Dwuoczka spostrzegła, jaki jest zamiar Trzyoczki, i popędziła kozę na wysoką trawę i rzekła: "Usiądźmy, Trzyoczko, coś ci zaśpiewam." Trzyoczka usiadła, a była znużona drogą i upałem, Dwuoczka zaś zaśpiewała jej tę samą piosenkę co przedtem, lecz zamiast śpiewać "Trzyoczko, czy czuwasz? Trzyoczko, czy śpisz?," za śpiewała z Nieuwagi:
"Dwuoczko, czy śpisz?"
i jeszcze raz:
"Dwuoczko, czy czuwasz? Dwuoczko, czy śpisz?"
Zamknęło się więc Trzyoczce jej dwoje oczu i zasnęło, lecz trzecie, nie wspomniane przez słowa piosenki, nie zasnęło. Trzyoczka wprawdzie je zamknęła, ale tylko za podszeptem podstępu, robiła tak, jakby i ono spało, a w rzeczy samej ciągle nim mrugała i wszystko dobrze widziała. Dwuoczka myślała, że Trzyoczka mocno śpi i wypowiedziała swoje zaklęcie:
"Kózko, me, Stoliczku nakryj się!"
Jadła i piła, ile serce zapragnie, a potem rozkazała stoliczkowi odejść:
"Kózko, me, Stoliczku schowaj się!"
A Trzyoczka wszystko widziała. Dwuoczka podeszła do niej, obudziła ją i rzekła: "Hej, Trzyoczko, zasnęłaś? To się dopiero nazywa strzec! Chodź, pójdziemy do domu." A gdy poszły do domu, Dwuoczka znowu nic nie jadła, a Trzyoczka rzekła do swej matki: "Wiem już, dlaczego ta wyniosła dziewka nie je, gdy na łące pasie kozę, mówi:
"Kózko, me, Stoliczku nakryj się!"
A przed nią staje stolik zastawiony jedzeniem, dużo lepszym niż nasze, a gdy się naje, mówi:
"Kózko me, Stoliczku, schowaj się!"
i wszystko znika. Wszystko dobrze widziałam. Dwoje oczu uśpiła zaklęciem, ale to jedno na czole na szczęście nie spało. Zawistna matka zaś zawołała: "Chcesz mieć lepiej niż my? Skończy ci się ta zabawa!" Przyniosła nóż i dźgnęła kozę w serce, ta zaś padła martwa na ziemię.

Gdy Dwuoczka to zobaczyła, wyszła pełna smutku, usiadła na polnej miedzy i płakała gorzkimi łzami. Nagle stanęła obok niej mądra kobieta i rzekła: "Dwuoczko, czemu płaczesz?" – "jak mam nie płakać!" odpowiedziałam "Kozę, która mi każdego dnia, gdy tylko wyrzekłam wasze zaklęcie, tak pięknie nakrywała do stołu, zabiła matka. Teraz muszę znowu cierpieć głód i zgryzoty," Mądra kobieta zaś rzekła: "Dwuoczko, dam ci dobrą radę, poproś swoje siostry,, żeby ci dały trzewia zarżniętej kozy, zakop je w ziemi przed drzwiami domu,a przyniesie ci to szczęście." Wtem znikła, a Dwuoczka poszła do domu i rzekła do sióstr: "Drogie siostry, dajcie mi coś z mojej kozy, nie pragnę niczego dobrego, dajcie mi jeno jej trzewia!" Śmiały się i rzekły: "Możesz je mieć, jeśli nie chcesz nic więcej." Dwuoczka wzięła trzewia i zakopała je wieczorem w ciszy podług rady mądrej kobiety przed drzwiami domu. Następnego ranka, gdy wszystkie się pobudziły i wyszły przed drzwi, stało tam wspaniałe, cudowne drzewo, liście miało ze srebra, a wisiały między nimi owoce ze złota, tyk że nie było na świecie nic wspanialszego i bardziej kosztownego. Nie wiedziały, skąd wciągu nocy znalazło się tam to drzewo, tylko Dwuoczka spostrzegła, że urosło z trzewi kozy, bo stało dokładnie tam, gdzie je pogrzebała w ziemi. Matka zaś rzekła do Jednooczki; "Wejdź na górę i ułam nam owoców z tego drzewa!" Jednooczka weszła na górę, ale gdy chciała złapać za złote jabłko, gałąź wysuwała jej się spod ręki i działo się tak za każdym razem, tak że nie mogła zerwać żadnego jabłka, choćby nie wiem jak się trudziła. Rzekła wtedy matka: "Trzyoczko, wejdź na górę, swoim trojgiem oczu możesz lepiej się rozejrzeć niż Jednooczka." Jednooczka ześlizgnęła się w dół, a Trzyoczka weszła na górę. Trzyoczka także nie była bardziej zręczna i choć rozglądała się jak umiała, jabłka wciąż jej umykały. W końcu matka straciła cierpliwość i sama weszła na górę, lecz tak samo nie mogła złapać ni jabłka jak Jednooczka i Trzyoczka, chwytała wciąż jeno w próżne powietrze. Dwuoczka rzekła wtedy: "Ja wejdę na górę, może mi się powiedzie. Siostry zawołały: "Ty, z twoim dwojgiem oczu, czego tam szukasz!" Ale Dwuoczka weszła na górę, a złote jabłka nie uciekały przed nią, lecz samy wpadały do ręki, tak że zrywała jedno za drugim, a na dół zaniosła cały fartuszek. Matka wszystkie jej zabrała, a Jednooczka i Trzyoczka, miast traktować ją teraz lepiej, bo tylko ona mogła chodzić po owoce, były dla niej jeszcze gorsze przez swą zazdrość.

Zdarzyło się, że gdy kiedyś razem stały pod drzewem, najechał młody rycerz.

"Szybko, Dwuoczko," zawołały dwie siostry, "schodź na dół, żebyśmy nie musiały się ciebie wstydzić!" Biedną Dwuoczkę przykryły pustą beczką, która stała obok drzewa, złote zaś jabłka, które nazrywała, też tam wsunęły. Gdy rycerz się zbliżył, a był to piękny pan, zatrzymał się, podziwiał wspaniałe drzewo ze srebra i złota i rzekł do obu sióstr: "Do kogo należy to piękne drzewo? Kto da mi z niego gałązkę, może żądać w zamian, czego chce." Jednooczka i Trzyoczka odrzekły, że drzewo należy do nich i chętnie ułamią mu jedną gałązkę. Bardzo się też obie natrudziły, ale nie były w stanie tego dokonać, bo gałęzi i owoce przed nimi umykały: "Dziwne, że drzewo należy do was, a nie macie nad nim władzy, by coś z niego zerwać." Pozostały jednak przy tym, że drzewo jest ich własnością. Gdy jednak to rzekły, Dwuoczka poturlała paroma złotymi jabłkami spod beczki, że poleciały aż pod nogi rycerza, zła bowiem była Dwuoczka, że Jednooczka i Trzyoczka nie powiedziały prawdy. Gdy rycerz ujrzał jabłka, zdziwił się i zapytał, skąd się wzięły. Jednooczka i Dwuoczka, odpowiedziały, że mają jeszcze jedną siostrę, ale ni może się pokazać, bo ma dwoje oczu, jak pospolity ludek. Rycerz życzył sobie jednak ją zobaczyć i zawołał: "Dwuoczko, wyjdź!" Wyszła więc Dwuoczka rada spod beczki, a rycerz dziwił się jej wielką urodą i rzekł: "Ty, Dwuoczko, na pewno możesz zerwać gałązkę z drzewa." – "Tak," odpowiedziała Dwuoczka, "Mogę, bo drzewo jest moje!" i wspięła się na górę i bez trudu ułamała mu gałąź z delikatnymi srebrnymi gałązkami i złotymi owocami, poczym podała ją rycerzowi. Rycerz rzekł wtedy: "Dwuoczko, co mam ci za to dać?" – "Ach," odpowiedziała Dwuoczka, "cierpię głód i pragnienie, strapienia i nędzę, od rana do wieczora, gdybyście mnie mogli zabrać i mnie wybawić, byłabym szczęśliwa." Wsadził ją więc rycerz na swego konia i zawiózł do domu, do ojcowskiego zamku. Dał jej tam pięknych sukien, jedzenia i picia, na co tylko serce szybciej puka, a że ją bardzo kochał, kazał sobie z nią pobłogosławić, a wkrótce wyprawiono weselisko w wielkiej radości.

Gdy piękny rycerz zabrał Dwuoczkę, obie siostry poczęły naprawdę zazdrościć jej szczęścia. Pozostało nam jeszcze cudowne drzewo, myślały, możemy zrywać z niego owoce, każdy przed nim przystanie, przyjdzie do nas będzie je chwalił, a kto wie, co nas jeszcze czeka! Ale następnego dnia drzewo znikło, a z nim wszelka nadzieja. A gdy Dwuoczka wyjrzała ze swojej izdebki, stało przed nią drzewo ku jej wielkiej radości, tak oto podążyło jej śladem.

Dwuoczka żyła długo w szczęściu. Pewnego dnia przyszły do niej na zamek dwie biedne kobiety i prosiły o jałmużnę. Dwuoczka spojrzała im w twarz i poznała swe siostry, Jednooczkę i Trzyoczkę, które popadły w taką nędzę, że musiały chodzić od drzwi do drzwi i prosić o chleb. Dwuoczka przywitała je, była dla nich dobra i troszczyła się o nie, tak że obie żałowały z całego serca zła, jakie wyrządziły swej siostrze w młodości.


* * * KONIEC * * *

niedziela, 27 kwietnia 2014

02-04-2014 Święto Książki w bibliotece

 Dziś są książki imieniny
 pójdę do niej w odwiedziny
 i zakładkę z barwną wstążką
 w podarunku dam ci książko!

To miłe święto postanowiliśmy obchodzić w królestwie książki czyli Gminnej Bibliotece w Baniach.
Spotkanie okazało się bardzo owocne, do przedszkola wróciliśmy wyposażeni w nową wiedzę.
Już wiemy jak wypożyczać książki, jak o nie dbać i jakich mądrości można się z nich dowiedzieć!
Bardzo serdecznie dziękujemy za gościnę
 pani  dyrektor Grażynie Strychoń i pani bibliotekarce Aleksandrze Kaźmierczak.

"Książka czeka" - Łochocka Hanna

 Książka nas uczy, książka cieszy,
 czasem zadziwi nas niemało
 albo po prostu tak rozśmieszy,
 jakby się dobry żart słyszało.
 Książka też mądrze nam doradza
 różne wskazówki, wzory daje.
 Książka w szeroki świat wprowadza,
 dalekie z nami zwiedza kraje.
 Lubimy książkę - przyjaciółkę.
 Wiesz co ci powiem? Nie odwlekaj.
 Masz trochę czasu? Spójrz na półkę,
 sięgnij po książkę! Książka czeka!


zapraszamy do galerii

28-03-2014 Przygoda w teatrze

To był bardzo miło spędzony czas. W sali widowiskowej Pyrzyckiego Domu Kultury obejrzeliśmy cudowny spektakl pt. Doktor Dolittle. Świetnie przygotowane przedstawienie ze specjalnymi efektami sprawiły, że na chwilę przenieśliśmy się w świat bajki.




zapraszamy do galerii

piątek, 11 kwietnia 2014

21-03-2014 Kredopisanie


Lubimy rysowanie kredą na chodniku. Zobaczcie.


Czemu służy rysowanie?
Rysowane wierszyki. Dzieci lubią tę formę zabawy. Rysowane wierszyki bawią i uczą jednocześnie korzystania ze słowa mówionego – kojarzenia słowa z elementem graficznym. Początkowo kreski rysuje dorosły. Z czasem czynność podejmuje dziecko, tworząc własne rysunki. 
Dla chętnych wierszyki do wspólnego rysowania w domu:


Piesek
Z tych tu sześciu kresek, 
będzie głowę miał nasz piesek. 
Pies stróżuje, pilnie słucha, 
więc mu zrobię duże ucha. 
Jeszcze kresek pół tuzina               
i już siedzi nasza psina.

Kwiatki
Kółka małe i pętelki,
będą kwiatki Petronelki.
Są łodygi, listki małe,
zrobię z kwiatków
bukiet cały!
Kwiatki włożę do wazonu,
żeby ładnie było w domu.

Auto
To prostokąt
i dwa kółka.
Z przodu kwadrat
z tyłu rurka.
Warczy, prycha,
więc już wiecie,
że to auto ma być przecież.

Te i inne wierszyki znajdziecie w INFOKRATCE 

21-03-2014 Witaj Wiosno

Głośny korowód wyruszył nad Tywę!
Zapytacie w jakim celu?

To proste mamy dość zimy, nadszedł czas rozstania.
Takim oto wierszem przekonywaliśmy Zimę Marzannę, że już na Nią czas.



Marzanno, Marzanno odpływaj, prosimy,
nie chcemy już więcej żadnych śladów zimy.
Hen, aż do bieguna płyń tą rwącą rzeką,
nic tu już po tobie, płyń od nas daleko.

Niech odejdą z tobą mrozy oraz chłody,
o powrocie zimy nie może być mowy
Marzanno odpływaj, świeć nam słonko drogie,
za ciepłe promienie dziękujemy tobie.

Groźnym nurtem rzeki niech Marzanna płynie,
niechaj sroga zima już na dobre minie.
Z gaikiem zielonym co go dzieci niosą,
czas powitać wszystkim Wiosenkę uroczą.

A Pani Wiosenka czekała na nas cichutko za drzewem, zanieśliśmy Ją na tronie do naszego Przedszkola, niech nam ciepło panuje!

Posadziliśmy jeszcze tulipany pod dębem.Hi hi (z papieru)
zdjęcia w galerii

20-03-2014 Migawki z koncertu


Takie tam, migawki z koncertu. Wspólny pomysł chłopców i sprawna realizacja.
 Zbudowane z klocków instrumenty były doskonałe i zdawało się, że naprawdę wydają dźwięk.
W kilka chwil koncert był gotowy. Na wokalu Marcin. Widownia szalała!


więcej zdjęć w galerii

19-03-2014 Mali ogrodnicy


Każdy sposób jest dobry na zwabienie Wiosny!
My z Panią Madzią postanowiliśmy, że wysiejemy nasiona i posadzimy cebulki.
Wkrótce się przekonamy, czy mieliśmy rację i czy Wiosna zagości w naszej sali ?!


Piosenka na miły początek:
 1.
Jestem sobie ogrodniczka,
Mam nasionek pół koszyczka.
Jedne gładkie, drugie w łatki,
A z tych nasion będą kwiatki.
Refren:
Kwiatki, bratki i stokrotki
Dla Malwinki, dla Dorotki.
Kolorowe i pachnące,
Malowane słońcem.
2.
Mam konewkę z dużym uchem
Co podlewa grządki suche.
Mam łopatkę, oraz grabki
Bo ja dbam o moje kwiatki. 

Autor: Dorota Gellner

Foto w galerii

czwartek, 10 kwietnia 2014

18-03-2014 Wiosennie



Z Panią Alinką i Panią Kasią wyruszyliśmy na wiosenny spacer!
To bardzo przyjemne podglądać jak przyroda budzi się do życia.
Nam także wydaję się, że wraca nam energia, która jesienią i zimą 
jakby z nas uciekła. Napełnieni wiosenną mocą, czujemy się szczęśliwsi, radośniejsi
i przyjaźnie nastawieni do całego świata!
Hurrrra! Ciepło, cieplej, cieplutko! Fajnie, prawda ?!

Wiersz na dobry początek:

Wiosna
Nad głowami - śnieżny błękit,
pod stopami zieleń śnieżna.
Płyną chmury jak piosenki,
białe chmury - kłębki pierza!
Ptak jak ziemi szara grudka,
na błękicie chwali wiosnę.
Skowronkowa płynie nutka,
najpiękniejsza z wszystkich piosenek.
Zima, zima - biała księga,
moc radości i zachwytów ...
Lecz po nowy tom już sięgasz,
tytuł: wiosna. Piękny tytuł.

 zapraszamy do galerii

18-03-2014 Z wizyta u strażaków


Odwiedziliśmy z Pania Madzią remizę Strażacką w Baniach!
Bardzo gościnni druhowie opowiedzieli nam o swojej służbie oraz oprowadzili po budynku.
Dowiedzieliśmy sie wielu ciekawostek z codziennej pracy Bańskich strażaków.
Nasze wnioski po powrocie są takie, że wiedza, zaangażowanie i gotowość naszych strażaków pozwalają nam czuć się bezpiecznie! 
Zresztą potwierdza to  motto, które przyświeca ich pracy:

Gotowość 24 godziny na dobę, 365 dni w roku...
nieustająca służba...
poświęcenie, odwaga, ryzyko, pokonywanie barier...
życie w napięciu, po to by ratować życie,zdrowie i środowisko nieznanych nam osób...
STRAŻACY SĄ ODKĄD JEST ŻYWIOŁ, CZYLI OD ZAWSZE !!!

Dziękujemy Wam Druhowie Strażacy
 za poświęcony nam czas i królewskie przywitanie!!!

Bardzo dużo zdjęć w galerii!!!