piątek, 23 października 2015

07-10-2015 KACZĄTKA I JESIEŃ


Jest u nas w  Baniach takie miejsce, gdzie można podziwiać piękną, złotą jesień.
Już o tym mówiliśmy, to oczywiście park,
Tu można znaleźć bez liku kasztanów, liści i żołędzi.
Teraz to prawdziwa uczta dla oczu, liście we wszystkich odcieniach złota i czerwieni,
 błyszczące kasztany i żołędzie w czapeczkach.
Przy okazji rozmów o jesieni, wyszperaliśmy dla Was fajną,
 troche zapomniana bajkę Pani Lucyny Krzemienieckiej. Poczytajcie ją sobie na głos w domu.

"O GĘSIARECZCE KASIENI I O CUDOWNYCH LISTKACH PANI JESIENI"

 Była sobie gąsiareczka, nazywała się Kasienieczka. 
Mieszkała pod lasem w chatce przy ubogiej swej matce.
Pomagała jej jak umiała, gąski na spacer wyprowadzała.
Gąski gęgały, gęgały i trawkę sobie szczypały.
 A Kasienia pod sosną siedziała i tak im śpiewał:

Nie chodźcie gąski moje daleko w ciemny las, bo przyjdzie złe wilczysko i porwie którąś z was. 

Tak Ksienia śpiewała, gąski przestrzegała, bo bez wyjątku kochała wszystkie zwierzątka.
 Siedzi sobie Kasienia i śpiewa, aż tu nagle spać jej się zachciewa.
Oczka się jej kleją, więc myśli sobie: 
- Wezmę swe gąseczki, wrócę do mateczki.
 Patrzy Kasia, aż tu nagle: fru, fru, fru i w tłumnie białym gąski odleciały.
 Co tu robić mój Boże, szuka ich Kasia po borze, ale nigdzie ich znaleźć nie może.
 Kucnęła więc sobie i płacze, aż tu z łączki przychodzą bracia zajączki. 
- Jaka ci się krzywda stała, że tak oczka zapłakałaś? 
A Kasia płaku, płaku, płakuleczki...
- Zaginęły mi gąseczki!
-Nie płacz Kasiu mała, za to, że nam braciszka uratowałaś powiemy ci wielką tajemnicę.
 Oto dziś gościć będzie w lesie wielka pani, złota jesień. Tam na wrzosowej polanie wielkie przygotowanie. Więc twoje gąseczki białe na pewno tam poleciały. I myśmy do pani jesieni na zabawę zaproszeni. Nie płacz Kasiu pójdziesz z nami, to się spotkasz z gąseczkami.
Kasia rączki załamała.
- Chętnie bym was posłuchała, ale jakże pójść ja mogę w sukieneczce tak ubogiej?
- O nie martw się Kasiu o to, pomożemy ci z ochotą. Mieszka tutaj blisko sowa. 
Doskonała z niej krawcowa. Ona ci uszyje nową sukieneczkę pióreczkową. 

Jak rzekli tak zrobili, w drogę zaraz wyruszyli. Pani sowa w progu stała i Kasienię przywitała:
- Już cię Kasieniu poznałam, bo mnie kiedyś przed złym chłopcem uratowałaś.
- Pani Sowo! Dzisiaj gościć będzie w lesie wielka pani, złota jesień. Tam na wrzosowej polanie wielkie przygotowanie. Ale jakże pójść ja mogę w sukieneczce tak ubogiej?
 Postarała się pani sowa i suknia w mig była gotowa.
 Kasienia się wystroiła i z zajączkami dalej ruszyła.
A tam w lesie wokoło strasznie było wesoło. Z drzew spadały oczywiście złote i czerwone liście. 
 Krasnale liście zbierały, dywany z nich układały. 
Czerwone i złote dywany, cały las był nimi zasłany.

Wreszcie Kasia z zajączkami doszła do wrzosowej polany.
 Tam we wrzosie leżały na brzuszkach boże krówki w kropiastych fartuszkach.
 Wszędzie pod krzakami i listkami chodziły świerszcze ze skrzypcami. Od rana biegały nutki powtarzały. Pilnował jeden drugiego żeby tylko nie zapomnieć czegoś.
 Wszędzie granie, śpiewanie na wrzosowej polanie. 
 Cuda się tam działy wprost, pająki budowały most.
 Bo po tym pajęczym moście miała przybyć pani jesień w gości.
 Pan borsuk też bardzo pracował, dwa pokoje w swej norce szykował, 
bo u niego pani jesień złota zamieszkać miała ochotę.
 Wiewiórki skacząc z uciechy znosiły miód i orzechy.
 Krasnale latały jak wściekłe i placki orzechowe piekły.
 Kasienia stała i po swojemu dziwowała się wszystkiemu. Potem kiedy już wszystko było gotowe, nagle w błękitnej dali pan księżyc latarnię zapalił i tupu, tupu, stępu, stępu po pajęczym moście przyjechała pani jesień w gości. Huknęła na polanie pieśń.
 Jedzie pani jesień w zadumie a Kasienia śpiewa jak umie. 
Aż tu nagle jesień ją wzywa i tak się odzywa:
-Mój kuzynek wiatr twoje gąski skradł i daleko, gdzieś daleko poprowadził w świat.
 A że wiem Kasieniu droga, że zwierzątka bardzo kochasz, więc ci za to dopomogę.
 Weź tych listków 6 na drogę. Weź w rączkę zamknij oczy i zawołaj z całej mocy.
 Ej, wy złote! Ej, listeczki zamieńcie się w gąseczki. 
Gdy to mówi jesień Kasi, księżyc nagle lampę gasi, znika wszystko w mroku nocy... 
Cyt... otwiera Kasia oczy... 
Patrzy siedzi jak siedziała, gdy gąseczki swe pasała,
 a koło niej na trawie gąski pasą się jak dawniej. Myśli Kasia: 
- Co to było, czy to wszystko mi się śniło?

KONIEC
(Ładne, prawda ?!)
 No to idziemy po liście.










zapraszamy do galerii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz