sobota, 24 października 2015

11-10-2015 KARTOFLAKI

Podziwiajcie, jak łatwo można zrobić cudaka-kartoflaka. Potrzebne są ziemniaki,
 czy jak kto woli kartofle, zapałki, oczy papierowe, mały nożyk i kolorowe wstążki.
Do dzieła. Trzeba użyć swojej wyobraźni i pozwolić sobie na twórcze szaleństwo. 
(Pamiętajcie o bezpieczeństwie)
I proszę!
 To cudak Kacpra!




Przy okazji podziwiania kartoflaczków, przypomniała mi się bajka o wróbelku. 
Pewnie trochę zapomniana, ale ciekawa, pouczająca i bez agresji. 
Akurat do poczytania na długi, jesienny wieczór. Zapraszam, spodoba się Wam!

Hanna Łochocka „Wróbelek Elemelek i kartofelek”

Raz wróbelek Elemelek znalazł w polu kartofelek. Nie za duży, nie za mały, 
do jedzenia doskonały.
Lecz ziemniaki na surowo jeść niemiło i niezdrowo. 
Znacznie lepsze będą one, gdy zostaną upieczone.
Skrzesał iskrę Elemelek, suche liście wokół ściele, dwie gałązki kładzie blisko
 i już pali się ognisko.
A kartofel - czy czujecie? - tak prześlicznie pachnie przecież, 
tak kusząco się nadyma, że nie sposób wprost wytrzymad.
Nie wytrzymał Elemelek, chce wyciągnąd kartofelek, zjeść go szybko, prędzej, zaraz...
-Ajajaj! To ci ambaras! 
Macha łapką Elemelek, a na łapce ma bąbelek.
 Choć niewielki bąbeleczek, jednak boli, jednak piecze.
W lesie leśna jest apteka, Elemelek więc nie zwleka, wznosi skrzydła, mówi: "Lecę"
 - i za chwilę jest w aptece. A w aptece siedzi wrona, bardzo mądra i uczona. 
W czystym, białym jest fartuchu, trąbkę trzyma tuż przy uchu
 i przez trąbkę chętnie słucha, bowiem jest troszeczkę głucha.
-Chciałbym maść na oparzenie...
-Hę? Coś dać na przeczyszczenie? Weź olejek rycynowy, jutro brzuszek będzie zdrowy.
-Ach, nie brzuszek, wrono miła! Łapka mi się poparzyła i wyskoczył brzydki bąbel.
-Plombę? W ząbek włożyć plombę? Lecz cóż- choć mam leków trzysta, 
plombę musi dać dentysta.
Więc wróbelek- trudna rada- hyc! wskakuje na stół siada 
i wyciąga wprost do wrony swój pazurek poparzony.
Obejrzała wrona palec z każdej strony doskonale, przyłożyła siemię lniane
 i kazała pić rumianek, bo to ziółko znakomite. 
Wypisała potem kwitek, grzecznie mówiąc:
-Bardzo proszę wpłacić w kasie cztery grosze.
Trzymał się ten bąbelisko chyba coś przez trzy dni blisko,
 lecz się w końcu zląkł okładów i gdzieś wyniósł się bez śladu.
 Odtąd, jeśli Elemelek piecze sobie kartofelek, to cierpliwie z boku czeka,
 kiedy ziemniak się przypieka.                    
   KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz